.:: Continułum – Anielska cierpliwość ::.
„CONTINUŁUM” ver.1-4-1
Eliptyczne zegary, rozpływają
się . Topiąc w lawie czasu..
ExMachina jak hiena, wyszarpuje
każdy ochłap istnienia dla siebie.
Aby tylko przeżyć, kolejny,
następny dzień..nieistnienia.
Tu i Teraz jest nieistotne
Nie ma początku, nie ma końca.
Jakiegoś środka zapalnego.
Zalążka z dnia codziennego.
Omdlałe powieki, zawisły
jak rolety. Ciało bezwładne,
odmawia posłuszeństwa.
Czuć w tym…w sobie
nutę szaleństwa , upodlenia.
W bezradności, w depresji
szukamy dla siebie odosobnienia.
Bezpiecznej przystani-wytchnienia.
Obca istoto! dręczysz mnie
ciągłymi pytaniami , głupimi
słownymi grami.Ciemna pijawo,
zła zjawo.NIE duś mnie werbalne
Zawiesiłem myśli.., na
drzwiach… od szafy
Ubieram się kolejny raz w słowa.
Czy publiczność jest na to gotowa ?
Szafa to składzik na niechciane
pomysły. Zasypana nimi ciągle głowa,
ciężka od tego absurdu
Lewa czy Prawa połowa.
Szydercze spojrzenia ciskane
prosto w twarz .
Cienie ich mym koszmarem..
ŁŁŁLOOoo masz.
Sylwetki podobne do chimery,
Powykręcane kręgosłupy,
Ręce …jak drzew konary
pochłonie ciemny las;